Bomby do kąpieli
LUSh posiada w stałej ofercie dość dużą ilość bomb do kąpieli, oczywiście dochodzą do tego wersje limitowane na święta. Bomby są zazwyczaj bardzo duże, można je przekroić na dowolną liczbę kawałków aby cieszyć się nią dłużej. Ja nie przepoławiam bomb nawet jeśli są ogromne. Nie lubię się rozdrabniać i jak już mam okazję wykąpać się w wannie to robię to na bogato. Jeśli będziesz w sklepie LUSH radzę Ci wybierać bomby droższe - bo np najtańsza wersja bomby Ickle Baby Bot nie ma nic wspólnego z droższą bombą np. Twilight. Po zakupie wspomnianego Ickle Baby Bot można się zrazić, zapach nie jest przyjemny, bomba jest mała. Droższe wersje to całkiem inna bajka. Nie sposób tutaj wspomnieć o wrażeniach wzrokowych w trakcie rozpuszczania się bomby - często oczom naszym ukaże się kaskada barw, czasem ze środka coś wyskakuje, czasem w środku jest brokat lub np różyczki. Lubię tą opcję niespodzianki. Najbardziej znane bomby do kąpieli to:
- Sex bomb - znajdziemy tutaj jaśmin i mleko sojowe
- Rose Queen - mix olejków oraz kwiatów
- Twilight - Lawenda jest tutaj głównym składnikiem
Luxury Bath Melts
nazwijmy je bombami olejowymi. Są to moje ulubione produkty. W swoim składzie zawierają oleje, które cudownie wpływają na naszą skórę. Kąpiel w tym małym cudeńkiem zamienia się w pachnący rytuał. Olejowe bomby używa się dokładnie tak samo jak zwykłe bomby do kąpieli - po prostu wrzuca się je do wody. Jak w przypadku bomb zwykłych można je porcjować. Ja tego nie robię. Bomby olejowe wydzielają cudowne zapachy i to co robią z naszą skórą to prawdziwa magia. Skóra po kąpieli jest odżywiona gładka i delikatnie naolejowana. Wg. mnie nie ma nic lepszego - nawet balsamu nie trzeba używać. Najpopularniejsze wersje to
- Mmmelting Marshmallow Moment - w składzie znajdziemy masło kakaowe oraz olej z migdałów
- Ceridwens Cauldron - olej sandałowy oraz kwiaty. Nie każdemu przypadnie do gustu, bo ma dość specyficzny zapach. Jako jedyny jest zapakowany w materiał.
Bubble Bars
Czyli bąbelko-robiacze! Dzięki nim znów możemy się poczuć jak dzieci, bo kto z nas nie lubi bąbelek w czasie kąpieli? Aplikacja ich jest dziecinnie prosta - kawałek produktu rozkruszamy pod bieżącą wodą. I tutaj radzę produkt porcjować. ponieważ jest ton bardzo duży a nawet niewielka ilość daje dużo bąbelków. Najpopularniejsze z tej grupy to
- The Comforter - połączenie oleju cyprysowego oraz porzeczek.
- Creamy Candy - ma w składzie wanilię, olej migdałowy i masło kokosowe
- A French Kiss - lawenda i rozmaryn oraz olej kokosowy (zdjęcie pochodzi ze strony LUSH)
Wiem że niestety wiele z Was nie miało okazji korzystać z dobroci LUSHa, jeśli nie miałaś ich produktów mam dla Ciebie super wiadomość - w okolicach sierpnia będę organizowała konkurs w którym będzie można wygrać kosmetyki LUSH, co Ty na to? Co najchętniej chciałabyś wypróbować? Bombę, szampon, czyścik do twarzy? Proszę pisz w komentarzach! Buziaczki :*
Bardzo zachęcająco wyglądają:) ja nie mam dostępu. Czasem używam jednak kul Organique, choć ogólnie jestem bardziej fanką produktów pod prysznic:)
OdpowiedzUsuń...Ewelinko, a wiec do Ciebie jest pytanie : a co chcialabys najbardziej przetestowac?...
UsuńAhhh,zawsze w takiej sytuacji żałuję,że mam prysznic :(
OdpowiedzUsuń...Znam ten ból, wanna potrafi poprawiac humor :D pozdrawiam...
UsuńA ja głupia pozbyłam się wanny:(
OdpowiedzUsuńPod prysznicem nici z "bomb".
Za bombami nie przepadam, ale kocham bubble bary, m.in. za magiczną ilość piany :D
OdpowiedzUsuńszkoda własnie ze nie mamy wanny :( Ale bomby są super! (Olinda ma wanne, uwielbiam u niej nocowac, juz wiesz czemu :*)
OdpowiedzUsuń