Pianki zapakowane są w 50 ml puszkę z dozownikiem. Jak na takie wydawać by się mogło maleństwa skrywają w sobie sporo produktu. Taka puszka starcza na ok 5 myć.
Pianki dostaniemy w dwóch wersjach : truskawkowej i jagodowej. Każda z nich pięknie pachnie! Moje serce chyba bardziej skradła wersja jagodowa.
Pianki mają w składzie Panthenol, który ma pielęgnować. Co prawda ich struktura jest bardzo delikatna ale czy tak nie wiadomo jak pielęgnuje to nie jestem pewna.
Podsumowując jest to fajna opcja, aby zmienić coś pod prysznicem. Polecam je w przypadku podróży, bo nie ma opcji że się rozleją i tego typu rzeczy. Z Bartkiem testowaliśmy je przy okazji wyjazdu do Torunia w tym tygodniu i spisały się na medal.
A na koniec grzaniec :D
Ja się bardzo cieszę, że wrócił do sklepów szampon Liliputz. Jest świetny do delikatnych włosów. Jeden z najlepszych. :-)
OdpowiedzUsuńWyglądają super, lubię takie urozmaicenia:)
OdpowiedzUsuńCiekawie wyglądają te pianki, muszę je obadać i kupić chrześniaczce :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
http://agawkrainieczarow.blogspot.com/